Ziarno raz zasiane kiełkuje...
Gertrude Jekyll
Mamo, wszystkie moje pasje to Twoja wina! - usłyszałam od nastoletniej córki. I jak się nad tym chwilę zastanowić, to jest w tym ziarnko prawdy, żeby nie powiedzieć ziarno. 😀
Skłoniło mnie to do refleksji nad korzeniami mojej pasji do ogrodnictwa.
Z bardzo wczesnego dzieciństwa pamiętam zapach pomidorów zrywanych prosto z krzaka w przydomowym ogródku babci Zosi oraz białe i różowe dzwonki wilca porastającego siatkę przy piaskownicy na podwórku.
Na 3 - arową działkę rodzinną jeździłam z rodzicami jak za karę. ....Rówieśnicy bawili się beztrosko na trzepaku a ja musiałam zbierać w upale truskawki, agrest, porzeczki, ogórki a jak akurat nie było nic do zbierania to zawsze było coś do plewienia - kurz, pot i łzy. A jakby tego było mało, to po powrocie do domu trzeba było te nieprzebrane bogactwa ziemi jeszcze obrobić. Obrać, wymyć, zetrzeć, pokroić... Koszmar! Więc zarzekałam się, nigdy w życiu!!!
Trochę wody upłynęło.
Wyszłam za mąż, kupiliśmy działkę. Wybudowaliśmy dom. Plan na ogród był prosty- żadnych warzyw tylko rośliny ozdobne. Najlepiej krzewy. Żadnych kwiatków. Siania, pikowania, przerywania itp.
Minęło czasu mało wiele...
Pojawiły się dzieci a z nimi najpierw skromne dwie grządki ze zdrowymi, ekologicznymi warzywami, potem kolejne A dalej szło już szybko : kolejne grządki, inspekt, jedna szklarnia, druga szklarnia.... A jak warzywnik to i przetwory...
Część ozdobna ogrodu, też ulega ciągłym przemianom. Jak grzyby po deszczu pojawiają się, a jakże, kolejne rabaty ozdobne. A te już istniejące, z krzewami, rozrastają się i wypełniają kwitnącymi bylinami, a nawet roślinami jednorocznymi!
Ale na tym nie koniec! Od marca do mają, o zgrozo, parapety w domu uginają się pod ciężarem własnych rozzsad pomidorów, dyni cukinii, bakłażanów papryk i co mi tam tam jeszcze do głowy i ręki wpadnie😃. Niemały udział w tym szaleństwie ma nastoletnia córka, zwariowana na punkcie uprawy własnych ekologicznych warzyw i sezonowego odżywiania sìę ( ciekawe skąd to u niej 😉)
A wydawać by się mogło, że rodzice skutecznie zniechęcili mnie do ogrodnictwa A warzywnictwa w szczególności. 😁
Na zakończenie kilka kadrów z warzywnika...
kwitnący szczypior (prawda, że wygląda elegancko?)
tutaj niedojrzałe jeszcze owoce borówki amerykańskiej
chmielowe szyszki na aronii
pojawił się nawet ... krasnal!😂
a tutaj strefa robocza z małą szklarnią i kompostownikiem
I wiecie co Wam powiem? Bardzo lubię ten mój warzywnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz