Stworzony prawie dwieście lat temu (w 1871roku) prywatny ogród rodziny Vigyazo stanowi dziś dom dla bogatej narodowej kolekcji roślin. Zgromadzone rośliny pochodzą z wielu krajów i są tu sadzone nie tylko ze względów estetycznych, ale też i naukowych. Znajdziemy tu kolekcję dendrologiczną z dużą ilością klonów, kalin, lip, jesionów. Oprócz kolekcji drzew ogród może poszczycić się ogromną kolekcją bylin i roślin skalnych. Znajdziemy tu rośliny pustyni, lasu czy rzadkie gatunki flory górskiej. Na terenie ogrodu znajduje się również szklarnia a w niej schronienie znalazło ok. 3000 gatunków i odmian roślin tropikalnych.
Najbardziej rzucającym się w oczy elementem ogrodu pozostaje nadal Młyn Wodny (zbudowany w 1890r.), który od samego początku pełnił jedynie funkcję ozdobną i był miejscem wypoczynku.
Romantyczne ruiny, ukryte wśród wiekowych drzew, na brzegu jednego ze stawów powstały w 1904 r. Pierwotnie zostały zbudowane już jako ruiny, co też było typowym elementem ogrodu krajobrazowego. Patrząc na nie można by pomyśleć, że stoją tu od niepamiętnych czasów...
W Vacratot wybudowano również nowe konstrukcje i mostki, które idealnie wpisują się w pierwotną koncepcję ogrodu.
Na terenie ogrodu znajdziemy mnóstwo ciekawych, wykonanych z naturalnych materiałów, rzeźb i konstrukcji, które cudownie wkomponowują się w tą romantyczną scenerię...
Ogród odwiedzałam w drugiej połowie sierpnia, więc rabaty bylinowe oraz ogród skalny były już mocno zmęczone upałami. Za to część leśna prezentowała się znakomicie.
Lotos indyjski jest rośliną wodną występującą w subtropikalnych obszarach Starego Świata. Jej skrobiowe, słodko smakujące kłącze jest smażone, gotowane i spożywane surowe. Olbrzymie, delikatne liście są gotowane w zupach, gulaszach. Nasiona Lotosu je się, piecze, gotuje i przetwarza na ciasta. Ale przede wszystkim jest to niezwykle atrakcyjna roślina ozdobna i to na każdym stadium rozwoju. Po prostu nie można oczu oderwać! Z góry przepraszam więc za dużą ilość zdjęć, ale jak tu się zdecydować:)
Na zakończenie zwiedzania - tej uczty dla oczu - czekała nas jeszcze jedna miła niespodzianka - przepyszny Kürtőskalács (chimny cake). Mniam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz